Klasy I B Kierunek Ratownik Medyczny
Forum stworzone dla integracji klasy i do wspólnych zartów!!!!
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Klasy I B Kierunek Ratownik Medyczny Strona Główna
->
Poligon
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Ratownictwo medyczne
----------------
Regulamin
Ogłoszenia
Praktyki
Poligon
Szpital
Szkoła
Sprawdziany
Przedstaw sie....
Hyderpark
----------------
humor
Gadki
Imprezki
Propozycje
Internat
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Pon 12:30, 27 Mar 2017
Temat postu:
Victoria zaczela zarabiac jako opiekunka do dziecka i za wlasne pieniadze kupila prezent dla domu i dla ojca: porcelanowego kota, by mial kto pic wiecznotrwale mleko wypelniajace do polowy miseczke z napisem "Kocia". Profesor nie schowal kota do szuflady. Uznal, ze wart jest domu bardziej niz rodzina Bendskich w najlepszych czasach. Figurka byla wdziecznie wymodelowana, pokryta pomaranczowa, bura i biala emalia. Ulozona o zmroku na dywaniku przed rzucajacym rudawy blask kominkiem (czerwony celofan i zaroweczka z miniaturowej latarki) wygladala niezwykle nastrojowo. Przedstawiala jednak, niestety, kota zwinietego w klebek, totez nie mozna bylo liczyc, ze zwierzak pojdzie w jakiejs chwili do kuchni, zeby wypic mleko z niebieskiej miseczki. Musialo to nad wyraz, choc podswiadomie, meczyc profesora, gdyz pewnego razu mial sen na ten temat. Chociaz wlasciwie to nie byl dokladnie sen. Pracowal akurat do pozna nad trudnym tekstem, odpowiedzia na pewien referat, ktora mial przedstawic pod koniec roku w American Academy of Arts and Science, i gdy kladl sie spac, pol na jawie, pol we snie stanal w kuchni swego domu. Samo w sobie nie bylo to niezwykle, gdyz dopasowujac szafki, mocujac boazerie i instalujac zlew, wiele razy probowal spojrzec na kuchnie z punktu widzenia istoty o wzroscie szesciu cali, ktora stanelaby przy piecu czy w drzwiach spizarni. Jednak tym razem nie mial wrazenia, ze tylko zaglada do srodka - naprawde tam byl. Stal tuz obok wielkiego, opalanego drewnem pieca. Co wiecej, po chwili ujrzal wchodzacego do kuchni kota, ktory spojrzal na niego i przysiadl, by wypic mleko z miski. Zludzenie bylo prawie pelne, bo slyszal nawet miarowe, kojace uszy chlapanie kociego jezyczka.
Nastepnego dnia nadal wszystko dokladnie pamietal. Idac po wykladzie przez kampus, rozmyslal, jak to by bylo milo miec w tym domu jakies zywe zwierze. Nie kota, oczywiscie. Cos bardzo malego. Wyobraznia jednak podsunela mu natychmiast szczegolowy obraz wielkiej jak kanapa myszoskoczki mongolskiej. I jeszcze monstrualnego chomika panoszacego sie w sypialni gospodarza niczym straszna pani Bhoolaboy z powiesci Ci, co pozostali. Rozesmial sie w duchu i dal sobie spokoj z tym smialym pomyslem.
Kiedys jednak, gdy instalowal spluczke z lancuszkiem (dom byl w zasadzie wiktorianski i nalezal do Victorii, totez owo WC mialo byc w zamysle eponimicznym zartem), ujrzal, jak cos lata po strychu. Nie od razu dotarlo do niego, ze to cma, przez dobra chwile byl swiecie przekonany, ze patrzy na sowe. Dostojna, miekkoskrzydla i tajemnicza sowe. Muchy, ktore czesto zagladaly do domu, kojarzyly mu sie tylko z horrorami, w ktorych szaleni profesorowie dobierali sie do spraw, jakich czlowiek ruszac nie powinien, az konczyli, tlukac sie o szybe i krzyczac: "Nie! Tylko nie to!" na widok bezlitosnej packi w rece zony. Dobrze im tak. A moze biedronka moglaby byc za zolwia? Rozmiar sie zgadzal, tylko ten kolor... Wprawdzie ludzie epoki wiktorianskiej bez skrupulow malowali zywym zolwiom skorupy, jednak nawet wtedy zolwie nie unosily pokryw i nie odlatywaly przez okno. Trudno, dom musial stac pusty, bez domowego zwierzatka.
Pozniej nie mial wiele czasu na prace przy domu. Minely tygodnie i miesiace, nim oprawil miniaturowy obraz Landseera, a i wtedy byla to prosta pozlacana rama, ktora zrobil w jedno niedzielne popoludnie, a nie arcydzielo snycerki, ktore sobie zamierzyl. Szkice przedstawiajace oszklona, sloneczna werande pozostaly tylko szkicami i nigdy, jakby powiedzial jego dziekan, nie uzyskaly mocy wykonawczej. Osobiste i zawodowe klopoty, ktore sklonily go kiedys do malej ucieczki w domowa dlubanine, oslably znacznie wraz z nastaniem nowego rektora (to jesli chodzi o uczelnie), z Julia zas porozumial sie na tyle, ze mogli dalej byc razem. Zreszta dom i tak byl praktycznie ukonczony. Wraz z wyposazeniem. Kazdy fotel mial pokrowiec. Teraz, gdy opuscila go rodzina Bendskich, nic juz nie ginelo, nie niszczylo sie. Wnetrza trwaly w bezruchu. No i nie mokly, podczas gdy zewnetrzny dom pilnie domagal sie nowego dachu. Na strychu trzeba bylo stawiac juz trzy wiadra, niszczec zaczal nawet sufit nad gabinetem. Ale cedrowe gonty wewnetrznego domu wciaz byly jasne, wrecz dziewicze. Niewiele wiedzialy o sloncu, w ogole nie znaly deszczu.
Moglbym, myslal profesor, powylewac nieco wody na dach, by je troche spatynowac. Albo lepiej spryskac, zeby bylo jak przy prawdziwym deszczu. Ujrzal, jak pochyla sie nad domem z zielona, plastikowa, polgalonowa konewka Julii w rece i zrasza stojacy na niskim stole budynek. Wyobrazil sobie, jak woda splywa po malutkich gontach i zbiera sie kaluza na blacie, scieka na stary, ale wciaz uzyteczny perski dywan we wnece w salonie, gdzie zamiast scian staly regaly pelne ksiazek. Oto szalony naukowiec podlewa dom. Urosnie jeszcze, doktorze? A moze i zakwitnie?
czarny
Wysłany: Czw 9:00, 27 Wrz 2007
Temat postu:
hehehe...zobaczymy..czy ktos wytrzyma..
Lui
Wysłany: Śro 19:36, 26 Wrz 2007
Temat postu:
bedziemy wpisani w improwizacje wypadkową,hipotetyczne sytuacje w momencie zagrozenia czyjegos zycia,szybkie reakcje na dane zdarzenie,ćwiczymy orientacje,refleks,umiejetnosc zgrania zespolowego w naglych stanach i sprawdzamy siebie czy sie nadajemy:) a wielu sie nie nadaje a tak mowi hehehe
Loki
Wysłany: Śro 18:54, 26 Wrz 2007
Temat postu:
Słyszałem, że na poligonie są stare policyjne poldki które będą rozcinać i pokazywac jak ratowac ludzi.
Kacper lepiej nie jedz polonezem bo jeszcze sie pomylą i Ci go potną.
czarny
Wysłany: Wto 19:50, 25 Wrz 2007
Temat postu:
a ciekawie co dokladnie tam bedzie...
ktos
Wysłany: Wto 7:03, 25 Wrz 2007
Temat postu:
bedzie napewno fajnie:)
czarny
Wysłany: Nie 19:52, 23 Wrz 2007
Temat postu: Pligon juz prawie sie zbliza....
Z tego co oglaszano to poligon juz za prawie za 2 tygodnie ciekawe jak bedzie pierwszy raz...
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin